Wywiad
W listopadowym wydaniu magazynu „Prestiż„, nasi terapeuci Karolina Flacht i Bartosz Ślaski pokazują schemat uzależnień.
 
Zapraszamy do lektury:
 

Lampka ulubionego wina – z winą czy bez winy? 

Lampka czerwonego wina, wygodna kanapa, relaksująca muzyka…
Innym razem kieliszek białego wina do kolacji. Kolejny w weekend przy spotkaniu z przyjaciółmi. Jeszcze jeden dla odwagi w realizacji fantazji erotycznych. Rozluźnia, obdarza humorem i odpręża. Ale bywa też,
że miły wieczór kończy się kacem, czasem także i tym moralnym. Alkohol bowiem jest podstępny – daje, ale i zabiera, prowadząc do niebezpiecznego nawyku. 

Owszem, ta z pozoru niewinna przyjemność potrafi sprawić, że chwilowo czujemy się dobrze, ale są też tego koszty. Ponieważ z jednej strony chwilowo poprawia nastrój, zmniejsza stres, ból i cierpienie, ale krok po kroku zabiera nasze życie.

Skąd mamy wiedzieć, że przekroczyliśmy „granicę”? Czy są jakieś symptomy?

Przeważnie pierwszymi sygnałami, które zwracają uwagę na problem, są informacje od bliskich. To oni pierwsi widzą symptomy niepokojących zachowań. 

Dlaczego tak trudno samemu zauważyć problem, pomimo tego, że widzą go nasi najbliżsi?

Na drodze do uzależnienia osoba minimalizuje problem, nie potrafi go zobaczyć. Umysł nie potrafi rozpoznać sygnałów ostrzegawczych, a mózg odwraca uwagę od zaczynającego się problemu i znajduje całą masę usprawiedliwień dla picia.

Jeśli ktoś jest samotnym biznesmenem, to kto zwróci mu uwagę na tworzący się problem? 

Na początku pewnie nikt, bo dużo osób czerpie z tego, że jest to „dusza towarzystwa”. W społecznym postrzeganiu picie dobrych, drogich alkoholi nie stanowi bowiem problemu. Niepożądane zachowania wynikłe z nadużywania alkoholu są usprawiedliwiane pracą, stresem i odpowiedzialnością stanowiska. Jeszcze trudniej będą miały osoby pijące samotnie, dążąc do ulgi niejedną szklanką whisky, redukując przy tym nagromadzone, trudne emocje.

Trudno w takich przypadkach o autorefleksję. Tym niemniej w obu przypadkach można zauważyć pewien schemat – zawalanie terminów, spóźnianie się do pracy, a w późniejszej fazie opuszczanie dni pracy i budowanie fałszywych usprawiedliwień. Osoby, które zwracają nam uwagę na te zachowania (szef czy partnerzy biznesowi), są pierwszymi, którzy sygnalizują problem z piciem. Hasła typu „zawalasz”, „stary co się z tobą dzieje”, „kiedyś taki nie byłeś” – są wyraźnymi lampkami ostrzegawczymi. To dotyczy zarówno alkoholu, jak i na przykład używania kokainy.

Co, oprócz świadomości, że mamy problem, jest potrzebne, aby wyjść z uzależnienia?

Sama świadomość problemu jest już punktem zwrotnym. Jednakże, aby tę świadomość uzyskać, potrzebny jest wgląd, że już jest problem. Bez wsparcia innych osób (zresztą często odrzucanych przez mówienie niewygodnych rzeczy) trudno jest samemu zauważyć tworzące się uzależnienie.

W jaki sposób psychoterapia pomaga w wyjściu z nałogu?

Najważniejsze – pomaga zrozumieć co jest pierwotne, a co jest wtórne. 

Alkohol jest często skutkiem, a przyczyn uzależnienia może być więcej. Psychoterapia pomaga dojść do źródła przyczyn, pokazując jednocześnie pętlę uzależnienia. Dostarcza narzędzi do budowania nowego życia wolnego od picia. 

Ile czasu trwa leczenie?

To zależy. Sama diagnoza problemu to 3-5 spotkań. Długość psychoterapii zależy od diagnozy. Jednakże uogólniając – można przyjąć, że od 3-6 miesięcy trwa wersja podstawowa, a jeśli chcemy więcej niż tylko przerwanie picia, to mniej więcej w rok zamykany jest cały proces.

Co w przypadku, kiedy osoba uzależniona, pomimo próśb otoczenia, nie chce zgłosić się do specjalisty? 

Wówczas bliscy mogą bezpośrednio zgłosić się do psychoterapeuty uzależnień, z którym można ustalić strategie motywowania osoby do podjęcia leczenia. Często uzależniony ma komfort picia, w związku z tym to osoby bliskie mogą ten komfort przerwać. Muszą tylko wiedzieć jak. Można też podjąć terapię współuzależnienia, czyli redukcję pewnych zachowań osób bliskich, które wbrew pozorom sprzyjają uzależnionemu.